Poranna rutyna kluczem do udanego dnia 0
Poranna rutyna kluczem do udanego dnia

Nie da się ukryć, że większość naszego dnia zależy od porannej rutyny. To właśnie te stale powtarzające się zaraz po wstaniu czynności warunkują, czy nasze kolejne godziny będą udane czy też nie. Jeżeli wstaniemy chociażby kilka minut za późno i z przeświadczeniem, że spóźnimy się do pracy będziemy szykować odpowiedni strój, istnieje spore ryzyko, że reszta dnia przebiegnie równie „kiepsko”. Można śmiało stwierdzić, że poziom naszego zadowolenia w ciągu dnia zależy właśnie od poranka – od tej codziennej rutyny, która wprawia nas w pozytywny nastrój. Oczywiście, każdy z nas ma inne „rytuały”, których pilnie strzeże i stara się wdrożyć w życie każdego dnia. Ja opowiem Wam o swoich…

Poranek z Saluti.pl

SOBOTA: POBUDKA

Sobotnie pobudki zawsze bywają najtrudniejsze. Grunt to znaleźć dobry powód, aby w ogóle ruszyć się z łóżka. Jak to się mówi: „kto rano wstaje, temu Pan Bóg daje…” Wprawdzie ciężko określić, co daje, aczkolwiek prawda jest taka, że jak wygrzebiemy się z pościeli z uśmiechem na twarzy, zwiększamy szanse, że cały nasz dzień minie w pozytywnej atmosferze. Prawdę mówiąc staram się planować każdy swój dzień poprzedniego wieczora. Tak samo jest w przypadku soboty. Już w piątek wiem, co tego dnia będę robić oraz jakie obowiązki koniecznie wykonać.

Trochę ruchu

Powoli, aczkolwiek stanowczo zwlekam się z łóżka. Tak to jakoś wyszło, że zawsze rankiem wykonuje pierwszą część treningu czyli… przysiady. Jako że moja praca należy do tych z rodzaju „siedzących”, dokładam wszelkich starań, aby jak najwięcej się ruszać. Rower zamiast autobusu, schody zamiast windy, wycieczka za miasto zamiast „zwiedzanie” centrum handlowego, aktywne wakacje zamiast siedzenia w hotelu. Tak więc wstaje z łóżka i robię krótką rozgrzewkę połączoną z rozciąganiem – nie więcej niż 10 minut. Potem 5 serii przysiadów (specjalny program treningowy), po każdej minuta odpoczynku (z zegarkiem w ręku). Kończę również krótkim rozciąganiem. Tak oto otrzymuje spory „zastrzyk endorfin” na kolejne godziny. Spocona, ale szczęśliwa biorę szlafrok i lecę do łazienki.

Aktywny wypoczynek z Saluti.pl

Szybki prysznic...

Pora na prysznic. To moja ulubiona część poranka. Chyba dopiero wtedy tak naprawdę się budzę. Włączam letnią wodę i po kolei… Pierw włosy. Jako, że „moje ciało jest jednocześnie moją świątynią”, używam wyłącznie naturalne, sprawdzone kosmetyki. Na moje nieustannie przetłuszczające się włosy nakładam Antica Erboristeria na bazie pokrzywy, z dodatkiem witamin oraz białka. Dokładnie wmasowuje – dopóki całość się nie spieni. Jeszcze dokładniej spłukuje. Następnie nakładam na włosy balsam o zabójczym zapachu czarnej porzeczki Splend’Or i przechodzę do dalszego mycia. Pod prysznicem używam zawsze miętowo-limonkowgo żelu od Felce Azzurra. Dodaje świeżości i sprawia, że moja skóra staje się maksymalnie gładka, miękka i nawilżona. W tym miejscu chce Wam polecić płyn dla pań do higieny intymnej Felce Azzurra Intimo Delicato. Kosmetyk ten zasługuje na szczególną uwagę ze względu na swoje właściwości. Nie dość, że spełnia on swoje zadanie, to jeszcze jest maksymalnie delikatny – nie uczula, nie podrażnia skóry, nie powoduje zaczerwienienia. Spłukuje włosy i resztę ciała i jestem gotowa do wyjścia. Czasami jeszcze podkradam mężowi piankę do golenia (w wiadomym celu). Łagodna Felce Azzurra Sensitive całkowicie eliminuje zaczerwienienia skóry 😉. Uwaga! Zawsze przed goleniem robię peeling. Dzięki temu nie muszę martwić się o wrośnięte włoski.

Szampon do włosów

...i mycie zębów

Teraz pora na twarz. Zaczynam od zębów. Tutaj prym wiedzie mój stały zestaw: szczoteczka do zębów Antica Erboristeria, pasta do zębów Marvis oraz płyn do płukania jamy ustnej. Ten ostatni oczywiście ziołowy. Od dziecka mam problem z wrażliwymi dziąsłami. Przetestowałam już tysiące produktów i tylko ten przynosi mi ukojenie, gdy niechcący się ugryzę czy wypije coś zimnego.

Jeszcze chwila w łazience...

Wbrew pozorom spędzam w łazience tylko kilkanaście do dwudziestu minut. Wszystkie czynności robię mechanicznie – można powiedzieć, że weszły mi w nawyk. Ostatnie minuty poświęcam na odpowiednie „zabezpieczenie” mojego ciała. Po pierwsze: dezodorant. Osobiście wole w sztyfcie. Ten Neutro Roberts Invisible jest o tyle dobry, że nie dość, iż jest w pełni naturalny to jeszcze nie pozostawia żadnych śladów na ubraniach.

Delikatnie podsuszam włosy, a następnie wmasowuje w nie specjalny olejek, stworzony na bazie oleju arganowego oraz palmowego. Lekko wilgotne włosy pozostawiam do samoistnego wyschnięcia, gdy będę krzątać się w kuchni.

Latem, przed wyjściem z łazienki nakładam jeszcze na siebie specjalny talk. Kosmetyk ten sprawia, że nie musze martwić się o otarcia w te bardziej upalne (a o za tym idzie bardziej potliwe) dni.

Jeszcze tylko krem do twarzy Cera di Cupra – do cery mieszanej. Szybkie mycie rąk – uwaga, gwarantuje że zakochacie się w tym zapachu. Na koniec natomiast krem do rąk Tesori d'Oriente Białe piżmo i mgiełka do ciała tego samego producenta.

Płyny do kąpieli

 

...i pora na poranną kawę

No, mój poranny rytuał dobiega końca. Oczywiście, nie może w nim zabraknąć pysznej, aromatycznej kawy. Porządne espresso całkowicie postawi mnie na nogi (jeśli nie zrobiła tego kąpiel). Nie ma to jak włoska, aromatyczna kawa z nutką kwiatowego aromatu. Jakkolwiek dziwnie to nie zabrzmi „niebo w gębie”.

Kawa

 

i zakuuuuuupy...

Nie preferuje porannych śniadań, a więc na sobotnie zakupy wychodzę na czczo. Wiem, że to nie najzdrowsze, ale ciężko wygrać z przyzwyczajeniami. „Wbijam” się w swoje ulubione dżinsy i bluzkę na ramiączkach i tak naprawdę po kilku minutach jestem gotowa do wyjścia. W tym związku to ja czekam na męża, a nie on na mnie 😊. Upinam włosy w kok. Jako, że normalne lakiery działają na mnie raczej kiepsko, delikatnie psikam się lakierem z olejkiem arganowym. Do tego „psik” moich ulubionych perfum Tesori d'Oriente Białe piżmo. Coś mi się wydaje, że mam słabość do białego piżma. No i jestem gotowa do wyjścia. Niestety, na męża muszę jeszcze chwile poczekać. On zwleka się z łóżka, gdy ja już stoję w butach. Czas ten poświęcam na uzupełnienie spisanej poprzedniego dnia listy, co mam kupić. Czasami tak ciężko mu idzie, że zdążę jeszcze przed wyjściem wstawić pranie. Do tego używam wyłącznie hypoalergicznych płynów od ChanteClair, ale o tym opowiem Wam kiedy indziej.

W każdej sekundzie mojego porannego rytuału wstawania i rozbudzania staram się myśleć pozytywnie. Nigdy, ale to nigdy nie rozpoczynam dnia od: „Jezu, znowu muszę to zrobić”. Pewne czynności, czy chcemy czy nie, muszą zostać wykonane. Pranie, sprzątane, prasowanie, zmywanie – nikt tego nie lubi, ale ktoś to musi zrobić. Gdy odpowiednio nastroimy się na cały dzień, wszystkie nasze obowiązki miną nam szybko i przyjemnie.

Komentarze do wpisu (0)

do góry
Sklep jest w trybie podglądu
Pokaż pełną wersję strony
Sklep internetowy Shoper Premium